Polska premiera: 23.11.2012. Niefilmowalna powieść została z powodzeniem sfilmowana...
ATLAS CHMUR: Niemcy, USA, Hongkong 2012 (Cloud Atlas). Reż. Lana i Andy Wachowscy, Tom Tykwer. Aktorzy: Tom Hanks, Halle Berry, Hugo Weaving, Ben Whishaw, James D'Arcy, Jim Broadbent
"Największym zagadką był już sam scenariusz. No bo jak przenieść na wielkie ekrany powieść, która w powszechnej opinii uchodzi za wybitnie niefilmową? Bezpośrednią inspiracją do nakręcenia "Atlasu chmur" była bestsellerowa książka Davida Mitchella, opowiadająca historie bohaterów z różnych epok i miejsc, których decyzje i czynności mają wpływ na wydarzenia z przyszłości.
Mamy tu więc m.in. wojującego z niewolnictwem członka ekspedycji z XIX wieku, biseksualnego muzyka z lat 30., kalifornijską dziennikarkę na tropie dziejowego spisku z lat 70., starego wydawcę ze współczesnego Londynu czy dwie opowiastki z postapokaliptycznej przyszłości..."
"Oparty na powieści Davida Mitchella "Atlas " pomyślany został niczym kompendium świata zawarte w blisko trzygodzinnym seansie, rodzaj filmowej Biblii, która wyjaśnić ma, skąd jesteśmy, gdzie idziemy i dlaczego ten proces zawsze będzie toczył się wedle tych samych reguł. Co chwilę przenosimy się więc z XIX wieku do Holandii lat 30. wieku ubiegłego, z przaśnych lat 70. w Kalifornii do współczesnej Szkocji, z azjatyckiej metropolii roku 2144 na Hawaje w wieku XXIII. Ci sami aktorzy (m.in. Tom Hanks, Halle Berry, Hugo Weaving, Ben Whishaw, James D'Arcy i Jim Broadbent) zmieniają kostiumy, twarze i płeć, jakby byli tylko kolejnymi wcieleniami odwiecznych ludzkich archetypów. Są więc kochankowie nieszczęśliwi i porzuceni, są tropiciele prawdy i sprawiedliwości, są manipulatorzy i miłośnicy władzy, ale też gotowi zaryzykować wszystko buntownicy. Tykwer i Wachowscy żonglują gatunkami i konwencjami (science fiction i noir, kino przygodowe i komedia niemal slapstickowa), odległe czasy i postaci łączą odkrywanymi po latach listami i dziennikami. Ale kiedy chcemy dotrzeć do źródła całej tej filmowej układanki, wykryć w kolejnych wątkach jakiś sens, zobaczyć w chaosie metodę, czeka nas bolesne rozczarowanie.
Na poziomie myślowym "Atlas chmur" - mam wrażenie - nie wykracza poza oczywistości, a chwilami niemal banały: teraźniejszość jest tylko kolejną wersją przyszłości i przeszłości, a nasza wolność i przekonanie o sterowaniu swoim życiem to wyłącznie mrzonka. Bo żyjemy po to, by wcielić się w rolę już kiedyś przez kogoś rozpisaną, a umieramy po to, by odrodzić się w nowej skórze, znów będącej jedynie odblaskiem czegoś, co było po wielekroć. Co nie znaczy, że w tym kosmicznym teatrze sterowanym przez niewidzialnego prestidigitatora sensu żadnego nie ma. Owszem, jest, bo choć powtarzalne, wszystko jest autentyczne - miłość i strach, nadzieja i rozczarowanie, ból i przebłysk szczęścia.
Pretensjonalnie to brzmi, bo pretensjonalnie Wachowscy i Tykwer to pokazują. Ale czy to znaczy, że film jest jedynie nieudanym gigantycznym freskiem? Nie. Owszem, rozmach produkcji i scenariusza wyraźnie twórców przerosły, a doszukiwanie się tu głębokich psychologiczno-filozoficzno-antropologicznych tropów mija się z celem. Dla mnie jednak "Atlas chmur" to - można powiedzieć - "piękna porażka": jako całość kompletnie się rozmywa, ale w poszczególnych wątkach, scenach, postaciach bywa to ujmująca, przeszywająca, na poziomie detalu właśnie trafiona w punkt opowieść.
Każdy przykłady znajdzie pewnie inne - dla mnie jednym z ciekawszych jest postać młodego kompozytora (znów świetny Ben Whishaw) z lat 30. Człowiek, który marzy o stworzeniu wielkiego muzycznego dzieła, ale który tworzy głównie swoje życie - w swoich listach kocha tak, jak chciałby naprawdę kochać, patrzy na świat tak, jak chciałby patrzeć, ma w sobie wrażliwość, którą z trudem odnajduje w prawdziwym życiu. Kiedy pisze wreszcie swoje dzieło, od cynicznego mistrza słyszy: "To niemożliwe - właśnie tę muzykę słyszałem w swoim śnie".
Nic nie jest oryginalne, swoiste, naprawdę nasze - ani sztuka, ani sposób zachowania, ani uczucia i emocje. Ale jednocześnie to wszystko zdarza się właśnie nam, pokazują Wachowscy i Tykwer w swoim wykoncypowanym filmie. Dlatego może być prawdziwe."
/z recenzji Pawła T.Felisa, Gazeta Wyborcza/
Drodzy Czytelnicy! Dokładamy wszelkich starań, aby nasza strona była Wam jak najbardziej pomocna. Pamiętajcie jednak, że każda życiowa sprawa, problem, zagadnienie jest wyjątkowe i indywidualne, może wymagać profesjonalnej pomocy.
Nasza strona nie jest poradnikiem, ani encyklopedią wiedzy.
Fundacja Nagle Sami, nasi współpracownicy i przyjaciele dokładają wszelkich profesjonalnych starań, ale ze względu na zawiłość większości spraw, nie mogą ponosić odpowiedzialności, za działania podejmowane przez Was na podstawie zawartych tu informacji.
© 2012 Fundacja Nagle Sami. Wszelkie prawa zastrzeżone.