(…) To napisany w formie listów umierającego dziecka do Boga traktat o śmierci, potrzebie bliskości drugiego człowieka gdy dusza odmawia towarzystwa ciału. Też o tym, że śmierć własna i innego, jeżeli przyjmowana bez infantylnych ucieczek, jest największą nauką życia. Tytułowy, umierający w szpitalu na raka bohater podejmuje zabawę zaproponowaną przez oddaną mu starą pielęgniarkę – przyjmuje, że każdy dzień ulatującego życia od teraz oznacza równowartość 10 lat. Tylko w ten sposób śmiertelnie chory 10-latek może dożyć wieku 110 i w zgodzie z sobą umrzeć na łóżku szpitalnym jako łysy, pomarszczony starzec (…)
Więcej informacji znajdziesz tutaj