Joan Didion, The Year of Magical Thinking, Wyd. Alfred A. Knopf, Nowy Jork 2005.
20 grudnia 2003 roku Joan Didion i jej mąż John Dunne wrócili ze szpitala, gdzie czuwali przy łóżku ciężko chorej córki. Jej stan nieco się poprawił, więc byli w lepszym nastroju. John nalał sobie drinka, Joan zajęła się przygotowywaniem kolacji. Usiedli do stołu, ale nawet nie zaczęli jeść: Johna dopadł atak serca.
„Life changes in the instant. You sit down to dinner and life as you know it ends” („Życie zmienia się w jednej chwili. Siadasz do kolacji, a życie – takie, jakie znałaś do tej pory – kończy się”) – tymi słowami rozpoczyna Joan Didion swoją opowieść. Jej siłą jest szczerość i bardzo osobisty ton. Ciężar, jaki dźwiga autorka, jest podwójny: śmierć męża i choroba córki (Quintana zmarła w 2005 roku, po ukazaniu się ksiązki). Pomocą jest pisanie – początkowo luźne notatki, które później włączy do swojej opowieści – i lektury. „Ilekroć w życiu czegoś nie wiedziałam, sięgałam po książki” – pisze. Wiele tu więc cytatów, miniesejów o lekturach, minirecenzji. A w tle zapis wydarzeń tego pamiętnego roku i wiele retrospekcji ukazujących szczęśliwe chwile we dwoje, a potem we troje.
Recenzując książkę, psychiatra Peter D. Kramer (http://www.slate.com/articles/arts/books/2005/10/the_anatomy_of_grief.html) określa ją jako relację kobiety, u której załamały się mechanizmy obronne. Rzeczywiście, autorka doskonale opisuje stan dekompensacji po utracie ukochanej osoby, ale opisuje też powolny proces powracania do stanu równowagi – innej niż dawniej, ale pozwalającej dalej żyć. Tytułowy „rok magicznego myślenia” ma swój kres.