Mediateka > Filmy

Jakby coś, kocham was

2020, USA, reż. Michael Govier, Will McCormack, dystrybucja: Netflix

Krótki film o żałobie, która zostaje na długo

Jak opowiedzieć o stracie, która odbiera język? Jak pokazać żałobę, nie wypowiadając ani jednego słowa?Krótkometrażowy film animowany „Jakby coś, kocham was” znajduje odpowiedź w prostocie, ciszy i odważnym niedopowiedzeniu. W morzu filmów, które chcą wzruszać, „Jakby coś, kocham was” wyróżnia się tym, że po prostu pozwala emocjom wybrzmieć. Nie narzuca interpretacji, nie podpowiada, co mamy czuć. To zaledwie 12 minut. Niepozorna animacja 2D, pozbawiona dialogów, bez zbędnych ozdobników. A jednak zostawia po sobie wrażenie większe niż niejeden pełnometrażowy dramat. Twórcy – Michael Govier i Will McCormack – z chirurgiczną precyzją podejmują temat trudny, bolesny, ale w niektórych miejscach świata niestety aktualny: pokazują codzienność rodziców, którzy stracili dziecko w szkolnej strzelaninie. Bez epatowania tragedią, bez rekonstrukcji wydarzeń. Zamiast tego — pęknięta cisza domu, cienie emocji, które nie pozwalają się wypowiedzieć, i niewidzialna obecność kogoś, kogo już nie ma. Tytułowe „jakby coś, kocham was” to ostatnie słowa córki, które wysłała SMSem. Proste. Zwyczajne. A jednak w tym kontekście stają się nie do zniesienia. Film uderza tym mocniej, że nie próbuje wzruszać na siłę. Nie próbuje tłumaczyć, pocieszać ani moralizować. Po prostu jest. Pozwala widzowi wejść w przestrzeń bólu i zostać tam przez chwilę — tak długo, jak trzeba.

„Jakby coś, kocham was”

to nie tylko poruszający obraz żałoby. To także głos w ważnej społecznej debacie o przemocy z użyciem broni, jednocześnie pozbawiony patosu i polityki. To cicha, poruszająca medytacja o tym, co zostaje, gdy wszystko się kończy. To film o ludziach pozostających po tragedii, o ciszy, która czasem wybrzmiewa głośniej niż krzyk. Minimalistyczna animacja, stonowana kolorystyka, brak dialogów — wszystko to tworzy przestrzeń, w której uczucia mogą wybrzmieć bez filtra. To właśnie ta oszczędność środków sprawia, że film uderza tak mocno. Widz nie dostaje gotowych odpowiedzi, lecz zostaje zaproszony do współodczuwania. I my zapraszamy do tego wyjątkowego spotkania z emocjami – w końcu to tylko (i aż) 12 minut. Gdzie każda sekunda się liczy.
Autorka recenzcji: Julia Cieślak, Konsultantka Telefonu wsparcia dla osób w żałobie 800 108 108