Mediateka > Filmy

Lilo i Stitch

2025, USA, reż. Dean Fleischer-Camp, dystrybucja: Disney

Strata ukryta pod niebieskim futerkiem

Choć Lilo i Stitch to dla wielu opowieść o przyjaźni między dziewczynką a niebieskim stworkiem z kosmosu, najnowsza, aktorska wersja klasyka Disneya przypomina, że w centrum tej historii zawsze była żałoba. I że jest to film bardziej o rodzinie niż o kosmitach. Nowa interpretacja Lilo i Stitcha uderza w bardziej realistyczne i intymne tony. Owszem, Stitch nadal jest pełen chaosu i uroku, a scen akcji i żartów dla najmłodszych nie brakuje – ale to, co zostaje z widzem po seansie, to nie efekty specjalne czy ekranowe wygłupy, lecz emocje. Twórcy odważnie pokazują, jak wygląda żałoba w dziecięcym świecie. Lilo nie jest po prostu „dziwna”. Jest dziewczynką, która próbuje zrozumieć, dlaczego życie rozpadło się na kawałki po śmierci rodziców. Relacja między nią a starszą siostrą, Nani, ukazana jest z większą niż wcześniej dozą realizmu: napięcia, próby zastąpienia matki, bezsilność i walka o zachowanie resztek normalności. Stitch- choć przybywa z innej planety – staje się dla Lilo lustrem jej własnych emocji: gniewu, samotności i potrzeby bliskości.
W nowej wersji Lilo i Stitch żałoba nie zostaje przemilczana. Przenika każdą scenę, ale w sposób delikatny, subtelny. Film nie traci humoru ani lekkości, ale zyskuje coś jeszcze – głębię. To nadal historia o „ohanie”, rodzinie, która nie zostaje zapomniana. Ale też przypomnienie, że za dziecięcą ekscentrycznością często stoi ból, który po prostu szuka miejsca, by być zauważonym.
Autorka recenzji – Julia Cieślak, Konsultantka Telefonu wsparcia 800 108 108