Serce i rozum

Doświadczenie straty przywodzi nas ku emocjonalnemu chaosowi. Emocje, które pojawiają się wraz ze śmiercią bliskiej osoby, to nie tylko smutek, lęk, żal czy tęsknota, ale też poczucie winy. Osoby w żałobie niejednokrotnie mówią o swojej odpowiedzialności za to, co miało miejsce, twierdzą, że gdyby tylko coś zrobiły inaczej (np. wróciły do domu o 5 minut wcześniej, mocniej uciskały ranę czy same pojechały do szpitala, zamiast czekać na pogotowie), to wynik końcowy byłby inny – ich bliski by przeżył.

Przeżywanie winy jest wyjątkowo znaczące w kontekście śmierci samobójczej. Osoby po takich stratach bardzo często uznają, iż nie były wystarczająco uważne i wydobywają z pamięci zdarzenia, które powinny wzbudzić w nich niepokój i zaangażować w przeciwdziałanie dokonanemu zamachowi. Zastanawiają się, w którym momencie rozpoczął się dramat przeżywany przez ich bliskiego. Przekłada się to na proces bardzo dokładnego analizowania tego, co działo się z rzeczonym bliskim przed jego śmiercią, co było przyczynkiem do odebrania sobie przez niego życia. Można tu mówić o wręcz detektywistycznej precyzji – kiedy idzie o zbieranie materiału dowodowego – również przeciwko sobie samym jako oskarżonym za brak okazanego wsparcia i udzielenia pomocy w tym najważniejszym momencie. Typowym jest tu zarówno przeszukiwanie historii wiadomości w mediach społecznościowych, jak i rozmowy z przyjaciółmi i współpracownikami na temat zachowywania się zmarłego. Celem jest tu odpowiedź na pytanie „dlaczego?” – cierpienie po stracie samobójczej idzie w parze z ogromną potrzebą zrozumienia tego, co przeżywał bliski. Niekiedy jest to także próba towarzyszenia mu w bólu, którego nie doświadczało się z nim za życia. Niezwykle trudne jest tu znalezienie racjonalnych powodów i postawienie kropki – pytanie retoryczne o to, dlaczego tak się stało, prześladuje rodziny osób popełniających samobójstwa przez długie lata.

Przeżywanie straty w żałobie suicydalnej różnicuje przeświadczenie o tym, iż bliski zdecydował się odejść, że to nie przypadek czy drugi człowiek doprowadził do jego śmierci. Decyzja ta, nawet wówczas gdy uznaje się tu wpływ choroby psychicznej, prowadzi do przekonań na temat bycia niewystarczającym powodem dla tego, kto odchodzi, aby żyć, aby o siebie zawalczyć. Rzutuje to na poczucie własnej wartości lub prowadzi do negacji miłości zmarłego względem pozostawionej rodziny. Może wyrażać się to w formie samobiczowania i deprecjonowania swojej osoby z powodu przewin wobec zmarłego. Niekiedy przekłada się to na poczucie krzywdy, okazanie przez zmarłego braku dbałości o pozostawioną rodzinę i nadanie jej piętna na całe życie. W tym wypadku złość na osobę, która odeszła bez wyjaśnienia i bez możliwości podania jej pomocnej dłoni, stanowi dużą część przeżyć, które mają miejsce w dziejącym się procesie żałoby.

Kolejne uczucie, które społecznie nie jest oczekiwane, ale może pojawić się w doświadczeniu po omawianej stracie, to ulga. Często jest tak, iż osoby, które zginęły na skutek zamachu na własne życie, długo chorowały i nie był to pierwszy raz, kiedy przywiodły swych bliskich do konfrontacji z tematem samobójstwa. Życie w napięciu związanym z ryzykiem utraty osoby bliskiej, „próby chodzenia na paluszkach” i podporządkowywania wszelkich aktywności jej potrzebom, brak zaopiekowania swoich spraw, konieczność zajmowania się wszystkimi problemami życia, aby odciążyć osobę, która jest np. w depresji i nie ma w sobie miejsca na codzienne troski czy nawet i zwykłe obowiązki, jak sprzątanie czy gotowanie – to wszystko jest niezmiernie trudne i energochłonne. Osoby wspierające, zwłaszcza tych, którzy mają już za sobą zamachy samobójcze, konfrontują się często nie tylko z „życiem”, tj. rachunkami czy wywiadówkami, ale i z własną bezradnością, kiedy idzie o pomoc choremu. Strata suicydologiczna to nie tylko smutek i tęsknota, czasem to także opcja, aby odetchnąć. Jednak pojawienie się wspomnianego uczucia ulgi jest czymś niezwykle ciężkim dla większości żałobników. Niejednokrotnie przywodzi ono ku wstydowi i jeszcze większemu poczuciu winy wobec zmarłej osoby. Pojawiają się myśli mówiące o własnej nieczułości i egoizmie.

Scena zdarzenia

Gdy mówimy o stracie w wyniku samobójstwa, okoliczności zdarzenia stanowią czynnik dodatkowo obciążający bliskich. Bycie świadkiem zamachu samobójczego czy też znajdowanie ciała ukochanej osoby może być przyczynkiem do występowania reakcji posttraumatycznych i przekładać się na skomplikowanie procesu żałoby.

Równie traumatyzujące mogą być dla bliskich procedury związane z omawianym rodzajem utraty. Zadaniem policji jest przeprowadzenie dochodzenia, co w praktyce oznacza zabezpieczenie przedmiotów w oczywisty sposób związanych ze śmiercią. Po stronie policji jest też wykonanie fotografii na miejscu zdarzenia i sporządzenie protokołu, który podaje dane na temat wyglądu i ułożenia ciała. Świadomość takiego „instrumentalnego” potraktowania ukochanej osoby także powoduje silne emocje. Jednak dla wielu rodzin jest to również bardzo ważny moment, śledztwo pozwala bowiem na rozwianie wątpliwości, co do udziału osób trzecich, a to często stanowi pytajnik po stronie bliskich zmarłego. Bólu przysporzyć może tu również bycie przesłuchiwanym przez służby czy identyfikacja ciała, kiedy koniecznym jest potwierdzenie tożsamości zmarłej osoby. Czasem dzieje się tak, iż obraz zmasakrowanych zwłok jest tym, który osadza się w pamięci i utrudnia przypominanie sobie osoby bliskiej za życia, co powoduje kolejną falę cierpienia po stracie suicydalnej.

Śmierć samobójcza niekiedy budzi zainteresowanie ze strony mediów, co zapewne nie pomaga w radzeniu sobie z doświadczeniem utraty. Czynienie sensacji z osobistej tragedii stanowi o pogłębianiu się izolacji od świata, a to z kolei potęguje doświadczenie i tak już obecnego osamotnienia.

Wsparcie otoczenia

Samobójstwo pozostawia wiele pytań, także po stronie społeczności, w której żyje osierocona rodzina. Zrozumiałym jest poruszenie, kiedy dochodzi do zetknięcia się z taką stratą, ale czym innym są próby wyjaśnienia tego, co miało miejsce, poprzez plotki czy oceny kierowane pod adresem bliskich zmarłego. Mierzenie się z „informacjami” na temat romansu czy uzależnienia od hazardu, które przełożyło się na milionowe długi, nie pomaga w składaniu historii życia na nowo. Śmierć samobójcza sama w sobie stanowi często przyczynek do doświadczania wstydu i do uznawania własnego życiowego piętna. Ważnym jest, aby otoczenie nie pogłębiało tej izolacji poprzez społeczny ostracyzm, lecz stanowiło źródło wsparcia, tak bardzo potrzebnego tym, którzy pozostają z bagażem tej traumatycznej straty.

Małgorzata Maj-Mierzejewska jest psychoterapeutką, psychologiem i socjologiem. W Fundacji prowadzi konsultacje psychologiczne, terapie indywidualne, grupy wsparcia i wyjazdowe interwencje kryzysowe. Pracuje m.in. z osobami, które straciły bliskich na skutek okoliczności traumatycznych (więcej)